"Badań społecznych potrzebują dziś praktycznie wszyscy"

 

Michal Jurczyga - socjolog, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Posiada bogate doświadczenie z zakresu projektowania usług publicznych w oparciu o metody Service Design i Human Centered Design. Trener i facylitator procesów Design Thinking. W przeszłości pracował m.in. w Parlamencie Europejskim w Brukseli. Współpracował również z Centrum Wyzwań Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego przy projektach ewaluacyjnych realizowanych na zlecenie Ministerstwa Sportu oraz kierował badaniami przestrzeni miejskiej w Warszawie. Realizował projekty badawcze zarówno dla klientów z sektora prywatnego (m.in. Orange, Deloitte, Skanska), jak i publicznego (m.in. Ministerstwo Sportu, Ministerstwo Cyfryzacji, EC1 Łódź).

Mam taką propozycję: spróbujmy na chwilę przenieść się w przeszłość. Kończysz studia socjologiczne w Instytucie Socjologii UJ. Myślisz o pracy zawodowej i...?

To chyba zaczęło się trochę wcześniej. W trakcie wakacji po zakończeniu drugiego roku studiów odbyłem staż w Parlamencie Europejskim w Brukseli w biurze jednego z polskich eurodeputowanych – co ciekawe, również absolwenta naszego Instytutu. Muszę przyznać, że pod każdym względem ten wyjazd pozytywnie przerósł moje oczekiwania i był podstawowym punktem odniesienia w kontekście myślenia o przyszłości zawodowej. To, co było dla mnie źródłem największej satysfakcji, to fakt, że zajmowałem się sprawami, które mają realny wpływ na życie ludzi i które dla pewnych grup osób są bardzo ważne. Moja praca w dużej mierze polegała na analizie konkretnych spraw procedowanych w PE i ocenie skutków wprowadzenia w życie takich czy innych zmian legislacyjnych. Wokół tych spraw często spotykały się odmienne, a nawet sprzeczne oczekiwania różnych grup interesów. Może zabrzmi to górnolotnie, ale świadomość, że od jakości mojej pracy i wypracowanych rekomendacji może zależeć np. przyszłość czyjejś działalności gospodarczej, powodowała ogromne poczucie misji i odpowiedzialności. Podsumowując, kiedy kończyłem studia, to marzyłem o pracy związanej ze sferą publiczną, w której mógłbym wykorzystać umiejętność krytycznej analizy danych z pożytkiem dla szeroko rozumianego dobra społecznego.

I udało Ci się zrealizować ten cel?

Udało, ale nie od razu. Pierwszą regularną pracą, jaką podjąłem po studiach, była praca w ogólnopolskiej organizacji pozarządowej. To było z pewnością jedno z bardziej istotnych doświadczeń zawodowych. W organizacji pozarządowej zajmowałem się koordynacją projektów i fundraisingiem. Nasze projekty miały na celu promowanie szeroko rozumianych wartości liberalnych. Największe z nich dotyczyły np. przeciwdziałania mowie nienawiści w sieci oraz w przestrzeni publicznej (projekt HejtStop). Ja natomiast zaangażowany byłem przede wszystkim w koordynację projektu Razem ’89, który realizowany był w 2014 roku. Jego celem było wspieranie obywatelskiego wymiaru upamiętniania przemian roku ‘89 w Polsce. Organizowaliśmy debaty, wystawy, spotkania młodzieży, happeningi, spacery tematyczne. Staraliśmy się też wspierać oddolne inicjatywy, które odbywały się w całym kraju, a także w środowiskach polonijnych zagranicą. Myślę , że największą korzyścią dla mnie z tamtego okresu było nabycie umiejętności dobrej organizacji pracy i współdziałania w zespole.

Stamtąd przeszedłem do pracy w agencji PR.w której w ogóle się nie odnalazłem. Wyraźnie odczułem, że nie posiadam specyficznych kompetencji, jakie są niezbędne dla profesjonalnego zarządzania komunikacją i wizerunkiem. Wydaje mi się, że PR, a zwłaszcza PR produktowy, zbudowany jest na emocjach i komunikacja wokół tego również powinna być emocjonalna. Mnie natomiast trudno przychodziło „poczucie” tych emocji w przypadku produktów codziennego użytku – wynika to pewnie również z tego, że jestem konsumentem, który stawia na praktykę i zwraca uwagę na funkcjonalne cechy produktów czy usług. Trudno było całkowicie zmienić optykę i kreować bardzo emocjonalną komunikację wokół wydarzeń i produktów, które osobiście były mi zupełnie obojętne. Z tego powodu po niespełna pół roku zdecydowałem się zmienić pracę, aby być bliżej sfery publicznej.

Punktem zwrotnym w moim życiu zawodowym był jednak Uniwersytet Warszawski i działająca przy nim jednostka badawcza. Pracując tam, powróciłem niejako do korzeni, ponieważ zajmowałem się badaniami społecznymi - głównie były to projekty ewaluacyjne. Wtedy miałem ogromną satysfakcję, że pomimo kilku lat, jakie upłynęły od zakończenia studiów, bardzo łatwo przyszło mi wdrożenie się do zespołu doświadczonych badaczek i badaczy. To było naprawdę super uczucie, jak na każdym niemal kroku przekonywałem się, że kluczowe elementy badawczego abecadła mam wpojone do głowy w sposób, który umożliwia swobodne wykorzystanie tej wiedzy w praktyce.

A co robisz obecnie?

Obecnie można powiedzieć, że dalej pracuję w zawodzie. Jestem koordynatorem ds. badań społecznych i ewaluacji w think-tanku WiseEuropa. Zajmuję się głównie ewaluacją polityk publicznych oraz badaniami realizowanymi na potrzeby programowania interwencji publicznych. Może brzmi to nieco enigmatycznie, ale sprowadza się to do bardzo prostej i sensownej metody znanej w literaturze jako „evidence based policy”, czyli planowania, monitorowania i wdrażania polityk publicznych w oparciu i dane. Mówiąc jeszcze prościej, dostarczamy organom administracji państwowej danych i informacji, które pozwalają np. na ocenę stopnia, w jakim określony program wsparcia zrealizował zakładane przed wdrożeniem cele Realizujemy również badania, które pomagają zaprojektować interwencję państwa w danym obszarze poprzez szacowanie zapotrzebowania na określone wsparcie i badanie potrzeb potencjalnych beneficjentów.

Jakie znaczenie w tym wszystkim ma dla Ciebie socjologia?

Jak już wspomniałem, od kilku ładnych lat moją codziennością zawodową są badania społeczne. Zatem socjologia przydaje mi się każdego dnia, ponieważ stanowi de facto absolutny rdzeń mojej aktywności. Najbardziej wykorzystuję wiedzę z zakresu metod i technik badań społecznych. Dobór odpowiednich metod, właściwe dopasowanie narzędzi i wskaźników pomiaru w kontekście każdego procesu badawczego wymaga nie tylko znajomości podstawowych zasad, ale także pewnej kreatywności, swobody w myśleniu o tym, co w sposób optymalny pozwoli zbadać interesujący nas fragment rzeczywistości. To jest dla mnie o tyle ważne, że samo z siebie powoduje nieustanny rozwój. Po zakończeniu każdego badania, jakie do tej pory zrealizowałem, mam przemyślenia dotyczące tego, jak inaczej bym je przeprowadził, gdybym mógł to zrobić raz jeszcze. To z jednej strony fajna lekcja pokory, bo wiem, że zawsze tworzę coś najlepiej jak potrafię, ale nigdy nie jest to doskonałe. Z drugiej strony jest to zabezpieczenie przed rutyną i wypaleniem zawodowym.

Jak wspominasz czas studiowania w IS UJ?

Cały okres studiów był dla mnie bardzo wyjątkowy. Pochodzę z małej miejscowości na Śląsku, więc rozpoczęcie studiów na UJ oznaczało przeprowadzkę do nowego miasta i opuszczenie domu rodzinnego. To oczywiście dla 19-letniego człowieka bardzo ważne doświadczenie, które, choć początkowo niełatwe, to z perspektywy czasu - jak najbardziej pozytywne. Same studia w IS wspominam fantastycznie. Początkowo wrażenie na mnie robiła sama atmosfera, lokalizacja i specyficzny klimat panujący w Instytucie. Wiele barwnych postaci, wyróżniających się ubiorem i zachowaniem, wzbudzało moje zainteresowanie. Oczywiście pierwsze miesiące były czasem zawiązywania się nowych przyjaźni. Z niektórymi osobami z roku do dziś mam regularny kontakt. Jeżeli chodzi o bardziej naukowy wymiar, to pamiętam pozytywne zaskoczenie, jakie odczuwałem kiedy orientowałem się, że teksty które należało przeczytać przed ćwiczeniami są naprawdę bardzo ciekawe i wcale nie jest to dla mnie kolejna wersja zadania domowego.

Student idealny!

Brzmi to jak jedna wielka laurka, ale naprawdę pierwsze miesiące studiowania były dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Forma prowadzenia zajęć, zaangażowanie koleżanek i kolegów w dyskusje w trakcie konwersatoriów i te wciągające teksty z syllabusa. To wszystko było odmienne od moich wcześniejszych doświadczeń szkolnych. Jeżeli chodzi o osoby, które szczególnie zapisały się w mojej pamięci, to z pewnością była to Pani dr Joanna Heidtman, która prowadziła wykłady z psychologii społecznej i mikrosocjologii. Naprawdę wykłady i ćwiczenia z tego przedmiotu to była prawdziwa intelektualna przygoda. Pamiętam jak niemal na każdych zajęciach ze zdumieniem odkrywałem, że wszystko, o czym czytamy i co omawiamy w ramach zajęć, w jakimś stopniu wydarzyło się w moim życiu - określone zachowania ludzi, moje własne, sytuacje, w jakich się znalazłem. Jeszcze większe zainteresowanie budziło to, że te zachowania, wydarzenia oraz ich powtarzalność nie były dziełem przypadku - jak myślałem do tej pory - ale, że są wynikiem dobrze znanych i przebadanych praw, które występują w relacjach międzyludzkich. To był czas, kiedy miałem poczucie, że co tydzień dowiaduję się czegoś przełomowego. Zresztą wiele z takich ciekawostek, o których dowiedziałem się w ramach zajęć z psychologii społecznej, do dziś chętnie opowiadam jako anegdotki w bardziej lub mniej formalnych rozmowach - i do dzisiaj budzi to zainteresowanie.

Jak z perspektywy młodej osoby, ale z dość dużym już doświadczeniem zawodowym, postrzegasz przydatność studiów socjologicznych?

Moim zdaniem zapotrzebowanie na wykształconych socjologów jest ogromne, a tendencja będzie stale rosnąca. Żyjemy w erze, w której największą wartością niemal każdego produktu czy usługi jest “użyteczność”, którą w skrócie można zdefiniować jako stopień dopasowania do potrzeb odbiorcy. Zatem dostawcy produktów i usług dążą do tego, aby być jak najbliżej swoich odbiorców, aby dopasować swoją ofertę do ich potrzeb. Widać to szczególnie przy projektowaniu rozwiązań cyfrowych, gdzie wielkie znaczenie ma tzw. “user experience design”. Pewnie większość z nas zetknęła się z takimi pojęciami jak design thinking, service design, experience design, human-centered design, etc. Tych pojęć jest bardzo dużo, różnice często są subtelne, ale wspólnym mianownikiem dla każdego z tych podejść jest zrozumienie, kim jest osoba, która będzie korzystać z tego, co chciałbym jej dać. Zdefiniowania i scharakteryzowania grup odbiorców nie sposób dokonać z pominięciem badań społecznych. Zatem w mojej ocenie studia socjologiczne mają jak najbardziej sens, ponieważ badań społecznych potrzebują dziś praktycznie wszyscy. Wynika to też z tego, że większość firm i instytucji nie może sobie już pozwolić na ryzyko podejmowania strategicznych decyzji w oparciu o własną intuicję. Takie decyzje muszą być podejmowane w oparciu o dane. A te dane ktoś musi umiejętnie zebrać, przeanalizować i przedstawić tak, aby były “użyteczne” dla tego, kto będzie z nich korzystał.

 

Rozmawiała Anna Szwed

Published Date: 26.02.2018
Published by: Anna Szwed