Krytyczny dystans socjologii

Justyna Woźniakowska - absolwentka socjologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, studiów europejskich na Uniwersytecie w Exeter (UK) i studiów nad nacjonalizmem na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie. Do 2011 związana z Wyższą Szkołą Europejską im. ks. Józefa Tischnera jako koordynatorka współpracy międzynarodowej uczelni. Aktualnie szefowa Działu Współpracy Międzynarodowej w Narodowym Centrum Nauki, a w latach 2011-2015 zastępczyni dyrektora Centrum.

W jaki sposób myślałaś o swojej przyszłości zawodowej, kończąc studia w Instytucie Socjologii UJ?

Kiedy kończyłam studia na UJ 18 lat temu, miałam to szczęście, że jako absolwentka programu „double degree” po rocznym pobycie w University of Exeter dofinansowanym z Erasmusa, dysponowałam zarówno dyplomem UJ polskiego magistra, jak i dyplomem MA in European Studies uczelni brytyjskiej. Dla grupy osób korzystającej ze współpracy między Instytutem Socjologii UJ a Exeter, do której miałam szczęście należeć, „zwykły” Erasmus, plus nieco wysiłku włożonego w redakcję pracy magisterskiej po angielsku, owocowały zdobyciem dwóch dyplomów, co w tamtym czasie było zjawiskiem wyjątkowym, więc, rzec można, dysponowałam na starcie niezłym CV. Niemniej, kończąc studia absolutnie nie miałam jasnych wyobrażeń co do swojej ścieżki kariery – moje wybory na tamtym etapie były raczej negatywne: nie wyobrażałam sobie siebie w korporacjach, wiedziałam też, że ponieważ na studiach nie koncentrowałam się na warsztacie metodologicznym niezbędnym do obsługi badań społecznych czy marketingowych, na tę ścieżkę prawdopodobnie nie trafię. Towarzyszyło mi natomiast mgliste pragnienie pracy wspierającej w ten czy inny sposób współpracę międzynarodową czy społeczną i polityczną konstrukcję Unii Europejskiej, do której Polska kilka lat później miała dołączyć.

I tym właśnie zajęłaś się po studiach?

Nie, po ich ukończeniu wybrałam półroczny staż w dziale zagranicznym „Gazety Wyborczej” w Warszawie. Moje głębokie przekonanie, że o każdej rzeczy, o której miałabym skreślić kilka zdań, powinnam dowiedzieć się znacznie, znacznie więcej, sięgając do poważnych źródeł, nie dało się jednak pogodzić z tempem pracy w dzienniku. Zaraz po stażu postanowiłam zatem jeszcze trochę postudiować, a ponieważ udało mi się zdobyć stypendium na osławionym dziś przez propagandę Wiktora Orbana Central European Universtiy (Uniwersytecie Środkowoeuropejskim), spędziłam tam rok uczestnicząc w programie MA in Nationalism Studies. Gdy wróciłam, przez parę miesięcy pracowałam w Fundacji Partnerstwo dla Środowiska, a następnie „na dobre” (czyli na 8 lat) zaangażowałam się w uruchomienie i prowadzenie Działu Współpracy Międzynarodowej w nowopowstałej Wyższej Szkole Europejskiej im. Ks. Józefa Tischnera. Udało mi się to połączyć, w przerwie na urlop wychowawczy, z półrocznym stażem w Komisji Europejskiej.

Od 2011 roku pracujesz w Narodowym Centrum Nauki, gdzie obecnie pełnisz funkcję Kierowniczki Działu Współpracy Międzynarodowej. Udało się chyba zatem zrealizować to pragnienie wspierania współpracy międzynarodowej, o którym wspomniałaś?

Gdy myślę o tym z perspektywy czasu, wydaje mi się, jakkolwiek naiwnie to zabrzmi, że tym, co zawsze motywowało mnie do pracy, była możliwość otwierania nowych horyzontów i bardziej europejskiej, czy wręcz globalnej, świadomości przed ludźmi będącymi ostatecznymi beneficjentami podejmowanych przeze mnie wysiłków. 15 lat temu wielką satysfakcję sprawiało mi inspirowanie i koordynowanie programów wiążących się z międzynarodową mobilnością studentów i kadry akademickiej, takich jak Erasmus, szkoły letnie, czy międzynarodowe programy dydaktyczne. Dziś, jako szefowa działu międzynarodowego Narodowego Centrum Nauki, które finansuje ze środków publicznych badania naukowe, współpracuję z szeregiem agencji podobnych do naszej, aby umożliwić zespołom uczonych z różnych krajów wspólne działania, symultanicznie finansowane przez kilka instytucji.

Pracujesz zatem nie tyle w nauce, ale dla nauki. Czy taka działalność wspierająca może przynosić satysfakcję?

Pomijając sam urok poważnych badań naukowych, do których realizacji sama nie miałam serca ani temperamentu, ale których wspieranie jest niezwykle inspirujące, ogromnie mnie cieszy kreowanie możliwości współdziałania między ludźmi dzielącymi podobne pasje ponad granicami. Jak powszechnie wiadomo sam fakt bezpośredniego obcowania z odmiennością bynajmniej nie przekłada się automatycznie na tolerancję i miłość miedzy narodami, a często prowadzi do skutków wręcz odwrotnych. Ułatwiając naukowcom z Polski prowadzenie wspólnych „interesów” z partnerami z zagranicy, żywię jednak nadzieję, że efektem tej działalności jest nie tylko lista ambitnych publikacji, ale także wzmocnienie naszych elit, otwartych na Europę i świat.

Do czego w tym wszystkim przydaje Ci się socjologia?

Trudno byłoby mi wskazać konkretne umiejętności, który wykorzystuję czy wykorzystywałam w swojej pracy. Gdybym dziś studiowała socjologię, na pewno zadbałabym o to, żeby mniej folgować własnemu lenistwu i starałabym się zrealizować rzetelny program z metodologii badań tak, aby - przynajmniej dla własnej satysfakcji! - mieć poczucie, że kończę studia z konkretnym „rzemiosłem” w ręce. Natomiast z całkowitą pewnością to, co dała mi socjologia (w przypadku realizowanej przeze mnie specjalności europeistycznej - z dominującym komponentem stosunków międzynarodowych i kulturoznawstwa), to pewien rodzaj ciekawości, elastyczności i otwartości, który dziś ułatwia mi dialog i zrozumienie partnerów, z którymi współpracuję. Poza tym sądzę, że w świecie, w którym często liczy się coraz większa specjalizacja, socjologia pozwala na utrzymanie spojrzenia na świat i ludzi (w tym – samego siebie) z lotu ptaka, a z tej perspektywy widać lepiej procesy i mechanizmy, którym się poddajemy, i nurty myślenia, w których płyniemy. Patrząc z góry łatwiej jest zachować zdrowy, krytyczny dystans.

Jak wspominasz czas studiowania w IS UJ, ówczesny klimat, ważne dla Ciebie osoby?

Co ciekawe, pod pewnymi szczególnymi względami, które zaraz wyjaśnię, najważniejszą osobą z którą moje drogi przecięły się w salach dydaktycznych i na korytarzach Instytutu Socjologii był Profesor Bogdan Szajkowski, który przyjeżdżał do Krakowa na wykłady gościnne z Uniwersytetu w Exeter. Wybrałam się na jeden z jego kursów, po czym Profesor Szajkowski uznał, że koniecznie powinnam wyjechać do Anglii aby skorzystać z opcji podwójnego dyplomu i zrealizować, przynajmniej częściowo, program studiów europejskich. Wówczas wcale nie byłam do tego przekonana i trochę, przyznaję, biernie płynęłam przez studia z bardzo dobrymi choć nie wybitnymi wynikami.

I ten plan, jak już wiemy, udało Ci się zrealizować.

Tak, chociaż to jest trochę mniej standardowa historia. Towarzyszyło mi zdumienie, graniczące z szokiem, kiedy odebrałam pewnego dnia wiadomość od Profesora Frysztackiego, ówczesnego dyrektora instytutu, który przekazał mi, że zgodnie z rekomendacją profesora Szajkowskiego (brzmiącą właściwie jak polecenie), powinnam co rychlej formalnie dokonać wyboru specjalności europeistycznej, zarobić czym prędzej stosowną liczbę punktów z kursów oferowanych w ramach tej specjalności, a następnie stanąć do konkursu umożliwiającego w kolejnym roku akademickim wyjazd do Exeter. Skoro już ktoś postanowił umeblować moje studenckie losy i podjąć za mnie kluczowe decyzje, przyjęłam to z niejaką ulgą i poddałam się z pokorą dyktatowi, co w ogromnym stopniu wytyczyło moje późniejsze, „europejskie” (nawet jeśli biegnące w Polsce) ścieżki zawodowe.

Jak patrzysz dziś, z perspektywy swojego doświadczenia zawodowego, na studia socjologiczne?

„Studia socjologiczne” to niesamowicie szeroka kategoria. W programie socjologii można zmieścić wiele najróżniejszych specjalności, począwszy od takich, które właściwie natychmiastowo przekładają się na konkretne umiejętności, poprzez takie, które poszerzają horyzonty i tzw. wiedzę ogólną a skończywszy na tych, które przede wszystkim dadzą studentom solidny, uniwersalny trening logicznego rozumowania opartego na solidnych podstawach teoretycznych. Uniwersalnym zadaniem, jakie może postawić sobie autor czy opiekun programu studiów socjologicznych jest przygotowanie absolwentów do elastycznego odnajdowania się w różnych kontekstach społecznych i organizacyjnych, a także umiejętność krytycznego ich oglądu. Wydaje mi się, że to kluczowy kapitał, z jakim można ruszyć na rynek pracy, a socjologia na pewno pomaga w jego zbudowaniu.

Rozmawiała Anna Szwed

Published Date: 25.06.2018
Published by: Anna Szwed