Trudne tematy. O pracy seksualnej jako obszarze badań naukowych

O pracy seksualnej jako temacie socjologicznym rozmawiamy z  dr Agatą Dziuban, która jest nie tylko socjolożką, ale także streetworkerką i tłumaczką. W obszarze jej zainteresowań naukowych znajdują się współczesne przemiany jednostkowej tożsamości, (transgresyjne) praktyki cielesne, biopolityka i praca seksualna.

Naukowo zajmujesz się dość nietypowym, jak na socjolożkę i antropolożkę tematem…

Moja praca naukowa skupia się wokół dwóch kwestii. Jedną z nich jest epidemia HIV w krajach byłego Związku Radzieckiego. Przyrost zakażeń HIV w ostatnich dziesięciu latach wynosi prawie 80%, możemy więc już mówić o pandemii w tym regionie. W samej Rosji mówi się, że w ciągu 10 lat liczba zakażeń wzrosła o ok. 200%, a żyjemy przecież w czasach, w których - przynajmniej teoretycznie – każdy wie, jak unikać zakażeń i dostępne jest leczenie na HIV. Interesuje mnie to, dlaczego właśnie w tym regionie epidemia HIV tak dynamicznie się rozwija, kiedy np. w Europie Zachodniej jest ona pod względną kontrolą, prezerwatywy są powszechnie dostępne, funkcjonują programy wymiany igieł i strzykawek, terapia substytucyjna itd.. Dostęp do leczenia w Europie Zachodniej też jest na dość wysokim poziomie. Zakłada się, że około 70-80% osób, które tego potrzebują, ma dostęp do leków antyretrowirusowych. Natomiast w niektórych krajach byłego Związku Radzieckiego jest to około dwudziestu paru procent, czyli bardzo mało, trudno też o programy profilaktyczne dla populacji szczególnie narażonych na zakażenie HIV, a więc pracowników seksualnych czy mężczyzn mających seks z mężczyznami, metadon nie jest legalny (na przykład w Rosji), i epidemia rozprzestrzenia się coraz szybciej. Nie bez znaczenie jest tu fakt, że epidemia HIV wybuchła w regionie w momencie przemian transformacyjnych, dramatycznej dezintegracji społeczeństwa i dotychczasowych struktur społecznych. Doszło do, można powiedzieć, standardowej sytuacji anomijnej, w której rozpadł się stary ład i zaczął się tworzyć nowy, który zresztą też jest dość chaotyczny, co pokazuje chociażby sytuacja polityczna i ekonomiczna w Rosji, na Ukrainie czy w krajach Azji Środkowej. Wiele osób w tamtym regionie zaczęło przyjmować narkotyki iniekcyjnie. Szacuje się, że w tym momencie w Rosji jest to około 6 milionów osób. Rozpadły się stare struktury, doszło do neoliberalizacji regionu: państwo wycofało się z wielu funkcji zabezpieczających, podupadła służba zdrowia, i, co ważne, wiele osób żyje w skrajnym ubóstwie. Trudna sytuacja ekonomiczna i brak pracy sprawiły, że wiele osób zaangażowało się w pracę seksualną, która tam funkcjonuje w czarnej strefie, co oznacza, że osoby świadczące usługi seksualne są skryminalizowane, nie mają żadnych zabezpieczeń, dostępu do jakichkolwiek benefitów socjalnych, np. leczenia itp. Tym co mnie ciekawi jest więc, z jednej strony, sytuacja epidemiologiczna w regionie, z drugiej natomiast sytuacja pracowników seksualnych.

Czy Twoje zainteresowanie pracownikami seksualnymi wzięło się właśnie z kontekstu byłych krajów ZSRR?

To bardziej złożone. Przez ostatnie lata pracowałam jako streetworkerka z osobami świadczącymi usługi seksualne w Krakowie. Praca w terenie, na ulicy, pozwala spojrzeć na pracę seksualną w trochę innym świetle, niż zazwyczaj się na nią patrzy. Praca seksualna często podpada pod kategorię patologii społecznej czy dewiacji. Mi doświadczenie pracy w terenie pozwoliło spojrzeć na nią bardziej z perspektywy doświadczeń biograficznych osób świadczących pracę seksualną, ich usytuowania społecznego, czynników, które sprawiają, że one się w tę pracę angażują. Zaczęłam dostrzegać różne problemy i wyzwania, z jakimi mierzą się pracownice seksualne właśnie ze względu na wykonywaną przez siebie pracę. Chodzi mi tu na przykład o duży poziom stygmatyzacji i dyskryminacji, wykluczenie społeczne, przemoc czy opresję. Z drugiej strony takie doświadczenie uwrażliwia na dynamikę tworzenia polityk społecznych wokół pracy seksualnej – w jaki sposób zarządza się tematem pracy seksualnej, jak tworzone są zapisy prawne dotyczące prostytucji, a jaki sposób pracownicy socjalni i personel medyczny odnoszą się do pracowników seksualnych. Wszystko to ma ogromne znaczenie dla jakości i warunków pracy osób świadczących usługi seksualne.

Zainteresowanie naukowe wyrosło więc z zaangażowania społecznego?

Tak, moje zainteresowanie tematem pracy seksualnej wyrosło z doświadczeń streetworkerskich i aktywizmu na rzecz praw osób świadczących usługi seksualne. W pewnym momencie dołączyło do tego zainteresowanie epidemią HIV. Praca z osobami świadczącymi usługi seksualne jest w znacznej części związana z profilaktyką HIV i innych chorób przenoszonych droga płciową (np. rozdajemy prezerwatywy, edukujemy na temat HIV/AIDS). Dzięki temu zaczęłam się bardziej interesować problemem HIV/AIDS w regionie. Uświadomiłam sobie, że nie jest on tak bardzo problemem medycznym, co raczej społecznym i politycznym. I to mnie przyciągnęło ku Wschodowi, gdzie ta epidemia jest dramatyczna. Postanowiłam zatem przyjrzeć się tematowi przez pryzmat sytuacji i doświadczeń pracowników seksualnych tam pracujących.

To, o czym mówisz, rozbija trochę nasze typowe wyobrażenia dotyczące tej tematyki. W naszej rozmowie mówimy chociażby o pracownikach seksualnych, pracy seksualnej, a nie np. o prostytucji. Zmienia się język. Czym różni się takie podejście do pracy seksualnej od tego, co przeciętny człowiek ma w głowie pod hasłem „prostytucja"?

Prostytucja od zawsze budzi sporo kontrowersji. Jeśli się przyjrzeć temu, jak historycznie konstruowany jest dyskurs wokół pracy seksualnej, wokół prostytucji, to zobaczymy, że już on od średniowiecza jest bardzo silnie obciążony ideologicznie i moralnie. Już wtedy prostytutki, czyli osoby świadczące usługi seksualne, traktowane były jako grzesznice, zepsute kobiety, które dopuszczają się seksu pozamałżeńskiego, nierządu itp. Na to nakłada się cały obszar związany ze zdrowiem. Bardzo często osoby świadczące usługi seksualne są postrzegane i prezentowane jako te, które stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego i dobrostanu społeczeństwa, ponieważ są odpowiedzialne za „roznoszenie" różnych chorób przenoszonych drogą płciową. Do tego dokłada się jeszcze HIV/AIDS. Zresztą w momencie wybuchu epidemii w l. 80., kilka krajów rozważało poddawanie pracowników seksualnych, kobiet, mężczyzn i osób trans, przymusowym testom na HIV, izolacji czy kwarantannie. Pełniły one, obok mężczyzn mających seks z innymi mężczyznami, rolę kozła ofiarnego, na którego zrzucono odpowiedzialność za szybkie rozprzestrzenianie się epidemii. W dyskurs na temat pracy seksualnej wchodzi także wiele dyskursów dotyczących obyczajowości, kobiecości, męskości, poziomu autonomii i niezależności kobiet wobec mężczyzn itp. W różnych nurtach feminizmu uważa się np., że praca seksualna jest formą patriarchalnej przemocy wobec kobiet, ponieważ są traktowane przedmiotowo, sprowadzane do swoich atrybutów seksualnych.

Mocny jest chyba też wątek pracowników seksualnych jako ofiar i pojawiająca się konotacja z handlem ludźmi?

Tak, oczywiście. Powiedziałabym, że funkcjonują takie dwie dominujące perspektywy, które, co też jest ciekawe, skupiają się głównie na kobietach. Mężczyźni i osoby trans są praktycznie niewidzialne w debatach na temat pracy seksualnej, co też jest problemem, bo w efekcie niewiele działań profilaktycznych jest kierowanych właśnie do nich. Czyli z jednej strony bardzo wyraźny jest dyskurs, w którym przedstawia się osoby świadczące usługi seksualne jako dewiantki: skorumpowane, zdemoralizowane i stanowiące zagrożenie dla zdrowia publicznego. To często znajduje swoje przełożenie na konceptualizowanie pracy seksualnej jako patologii lub problemu społecznego. Ten dyskurs jest bardzo mocny np. w Rosji, i dominuje także w naszym kraju. Na przykład, jeśli przejrzymy podręczniki dotyczące problemów społecznych, to prostytucja z pewnością się tam znajdzie . Z drugiej strony, coraz bardziej popularny w Europie staje się dyskurs oparty na modelu ofiary, który zasadza się na przekonaniu, że żadna osoba, która mogłaby samodzielnie podejmować decyzje, nie podjęłaby takiej pracy, ponieważ uwłacza ona ludzkiej godności itp. W tej perspektywie zakłada się, że dramatyczne doświadczenia życiowe, trauma z dzieciństwa (np. związana z molestowaniem seksualnym), popchnęły te osoby do prostytucji. Pojawia się też, choć dużo rzadziej, kontekst przymusu ekonomicznego, trudnych warunków, które sprawiają, że osoba nie ma wielkiego wyboru środków, po które może sięgnąć, aby np. zapewnić byt swojej rodzinie. Nierzadko również przedstawia się pracę seksualną jako formę przemocy genderowej, wyraz dominacji mężczyzn nad kobietami i ich uprzedmiotowienia, jako obiektów seksualnych. Konstruowanie pracowników seksualnych jako ofiar tak rozumianej przemocy częste jest w dyskursach feministycznych. Widać to na przykładzie Szwecji, gdzie takie rozumienie pracy seksualnej zostało przekute na ustawodawstwo.

W Szwecji praca seksualna jest nielegalna?

Sytuacja jest bardziej skomplikowana. Sprzedawanie usług seksualnych nie jest nielegalne, ponieważ nie możemy karać ofiar, tym co zostało skryminalizowane jest kupowanie usług seksualnych. Karze się więc „sprawcę". Nielegalne jest też wszystko, co otacza pracę seksualną, np. sutenerstwo, kuplerstwo, stręczycielstwo, mniej więcej tak jak w Polsce. Dodatkowo w Szwecji wszelkie formy czerpania korzyści finansowych z pracy seksualnej innej osoby są skryminalizowane, co oznacza, że np. wynajmujący mieszkanie, w którym sprzedawany jest seks, może trafić do więzienia. Prowadzi to do tego, że samo podejrzenie, że ktoś sprzedaje usługi seksualne w jakimś mieszkaniu, przyczynia się do tego, że ta osoba jest z tego mieszkania wyrzucana. Jak wspomniałam, ten system opiera się na przekonaniu, że prostytucja jest formą genderowej przemocy mężczyzn wobec kobiet. Kobiety sprzedające seks są postrzegane jako ofiary męskiej dominacji i w związku z tym należy karać oprawców, a nie ofiary. Ta perspektywa, mimo że wydaje się na pierwszy rzut oka w jakimś stopniu zasadna, to de facto w dużej mierze odbiera podmiotowość i sprawczość osobom sprzedającym usługi seksualnej. Wychodzi ona z założenia, że osoba samoświadoma i znajdująca się w dobrej sytuacji biograficznej czy ekonomicznej, nigdy nie podejmie decyzji o świadczeniu usług seksualnych, więc skoro taką decyzję podejmuje, to musi być zaburzona, autodestrukcyjna, albo mieć „fałszywą świadomość". Ten argument często pojawia się w debacie publicznej w Szwecji.

Jak do takiego sposobu myślenia odnoszą się osoby zaangażowane w pracę seksualną?

Sam ruch pracowników seksualnych walczy, aby wyrwać się z tych dwóch opozycyjnych, ale prowadzących do podobnych konsekwencji, modeli myślenia o nich. Walka o przedefiniowanie tego, czym jest praca seksualna, rozpoczęła się mnie więcej w l. 70. w USA. Powstała organizacja Call Off Your Old Tired Ethics (COYOTE), w ramach której na fali rewolucji obyczajowej i seksualnej kobiety zaangażowane w pracę seksualną zaczęły walczyć o to, aby pozbyć się piętna kobiety zepsutej, zdemoralizowanej prostytutki. Zaczęły się posługiwać kategorią pracy seksualnej, która ma być mniej stygmatyzująca i ma przekierować naszą uwagę na fakt, że jest praca seksualna jest formą pracy seksualnej, emocjonalnej czy intymnej, a nie problemem społecznym czy dewiacją. Do dziś pracownice i pracownicy seksualni na całym świecie żądają uznania pracy seksualnej za pracę, w większości krajów praca seksualna nadal znajdującej się poza legitymizowanym obiegiem pracy. Lata siedemdziesiąte w USA i Europie to był moment przełomowy, symboliczny początek ruchu na rzecz praw osób świadczących usługi seksualna i zapoczątkowana wtedy walka o zmianę nastawienia do pracy seksualnej trwa do dzisiaj.

W Polsce nie przełamaliśmy z pewnością tej dwoistości dyskursu na temat pracy seksualnej. Ciągle mocny jest u nas dyskurs ofiary. Z drugiej strony chyba trudno zaprzeczyć, że problem pracy seksualnej np. w kontekście handlu ludźmi istnieje?

To też oczywiście się zdarza. Ostatnio silna jest debata na temat zjawiska, jakim jest handel ludźmi. I oczywiście jest to bardzo szeroka kategoria. Odbywa się on w różnych sferach gospodarki: pracach opiekuńczych i domowych, rybołówstwie, rolnictwie…

Nie dotyczy tylko sfery seksualności.

Tak, ale uwaga skupia się na pracy seksualnej przede wszystkim. Jeśli przyjrzeć się współczesnej kinematografii, to znajdziemy niewiele filmów poświęconych handlowi ludźmi w różnych sektorach rynku pracy, takich jak opieka nad osobami starszymi, rolnictwo czy rybołówstwo właśnie, a filmów na temat handlu ludźmi w pracy seksualnej jest bardzo dużo. Jest to dość problematyczne, i pokazuje, że w dyskursie publicznym i medialnym bardzo silne jest utożsamienie pracy seksualnej z handlem ludźmi. W konsekwencji osoba sprzedająca seks postrzegana jest bardzo często jako ofiara dominacji i handlu ludźmi. Organizacje abolicjonistyczne (a więc te, które chcą położyć kres prostytucji) nie starają się nawet rozdzielić definicyjnie tych dwóch zjawisk. Powinniśmy jednak pamiętać, że praca seksualna jest dobrowolnym świadczeniem usług seksualnych w zamian za korzyści finansowe, a handel ludźmi jest formą przemocy i przymusu. Utożsamienie tych dwóch kategorii jest bardzo problematyczne i krzywdzące dla osób świadczących usługi seksualne, szczególnie migrantek i migrantów. W Europie jest dużo prób wprowadzenia ustawodawstwa, które mają zapobiegać handlowi ludźmi, a de facto uderzają w pracowników seksualnych. Chodzi tu o wspomniany szwedzki model kryminalizujący klientów pracowników seksualnych, a który był rozpatrywany także we Francji, Szkocji, Wielkiej Brytanii, Irlandii Północnej. Ustawodawstwo wprowadzane w imię zapobiegania handlowi ludźmi ma także poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa i zdrowia pracowników seksualnych, ponieważ spycha całą pracę seksualną do podziemi.

Kryminalizacja klientów i środowiska pracy nie poprawia chyba sytuacji samych pracowników. Dlaczego?

W momencie kiedy ukrywają się klienci, osoby świadczące usługi seksualne musza się dostosować do wymogów rynku, same schodząc do podziemia. W konsekwencji wiele osób musi pracować w izolacji i w ukryciu, co odcina je od sieci nieformalnego wsparcia, jakie często tworzą osoby pracujące w branży (na przykład wymieniając się informacjami na temat niebezpiecznych klientów, nieprzyjaznych miejsc itd.). Ryzyko aresztowania sprawia, że kontrakt między osobą świadczącą usługę a kupującą zawierany jest w pośpiechu, pracownicy seksualni nie mają więc czasu „przeskanować" klientów, ocenić, czy są trzeźwi, nie mają broni, nie są agresywni itd. Raporty ze Szwecji i Norwegii pokazują też, że kryminalizacja pracy seksualnej sprawia także, że pracownicy seksualni mają większe obawy, żeby np. zgłaszać przypadki przemocy, której doświadczają itp. W rezultacie ten model prawny powoduje wzrost ryzyka dla osób w nią zaangażowanych. Dlatego też ruch pracowników seksualnych od wielu lat opowiada się przeciwko jakimkolwiek formom kryminalizacji pracy seksualnej, samych pracowników, klientów czy tzw. „trzecich stron", a więc osób, które organizują i ułatwiają pracę seksualną. Tym modelem, który preferują osoby pracujące w seks biznesie jest tzw. model nowozelandzki, który opiera się na uznaniu pracy seksualnej za pracę i zakłada jej pełną dekryminalizację. W tym modelu, wprowadzonym w 2003 w Nowej Zelandii, praca seksualna „wyjęta" jest z kodeksu karnego i podlega takim samym przepisom prawa cywilnego, administracyjnego i prawa pracy jak wszystkie inne formy pracy i zatrudnienia. Wiele organizacji pracowników seksualnych zwraca też uwagę na to, że reforma prawa okołoprostytucyjnego nie wystarczy, żeby poprawić sytuację osób świadczących usługi seksualne. Konieczne jest także podejmowanie działań nastawionych na zmianę stosunku społecznego do pracowników seksualnych. Kolejną kwestią jest walka o szeroko rozumianą sprawiedliwość społeczną, protest wobec nierówności społecznych czy ubóstwa. Dla wielu osób praca seksualna jest odpowiedzią na trudną sytuację ekonomiczną czy właśnie ubóstwo.. Dlatego liczne organizacje pracowników seksualnych zwracają uwagę na konieczność wprowadzenia podstawowego dochodu, zapewnienie większego bezpieczeństwa ekonomicznego imigrantom i uchodźcom, poprawy warunków pracy kobiet. Wskazują, że te zmiany mogą pomóc osobom, które z braku alternatyw ekonomicznych sięgają po pracę seksualną.

Rozmawiała Anna Szwed

Data opublikowania: 17.12.2015
Osoba publikująca: Anna Szwed